Dabar.de

En Avdat – tu ¿ycie przegrywa sw¹ odwieczn¹ walkê z umiera- z listowia w powiewie ods³oni œwiat³o gwiazd. Poza s³oñcem i niem, tutaj ludzie tocz¹ nieustaj¹cy bój o przetrwanie, o kawa³ek gwiazd¹ porann¹ nie ma tu ¿adnego zegara. – Nie œpicie w namio- ziemi wyrwany pustyni. W tej walce Sede Bocer stanowi wa¿ny cie – zmartwi³ siê – To niedobrze. Namiot jest najlepszym do- przyczó³ek. Kibutz i szko³a rolnicza za³o¿one przez Ben Guriona mem. Bóg kaza³ Izraelowi mieszkaæ na pustyni w namiotach.
– ¿arliwego orêdownika idei podboju pustyni – s¹ bodaj najwa¿- Ju¿ niebawem oka¿e siê, ¿e s³owo „namiot” to klucz do ¿ycia niejszym oœrodkiem w Izraelu, który rozwija metody zagospoda- Johanana syna Dawida, ¿e pod sportow¹ czapeczk¹ kryje siê kipa, rowania pustyni. Z kanionu En Avdat widaæ zielone ogrody Sede zdradzaj¹ca przynale¿noœæ do ortodoksyjnego nurtu synów Izra- Bocer, ale trudno uwierzyæ, ¿e takie jak to miejsca mo¿na o¿ywiaæ ela, a schowane w spodniach rozdarte rogi koszuli przypominaj¹ – nawadniaæ i uprawiaæ, zak³adaæ sady pachn¹ce owocami i kolo- s³owa Moj¿esza: „zróbcie sobie tzijtzit na krajach waszych szat, a rowe ogrody kwiatowe. to niemo¿liwe! Og³uszaj¹c¹ ciszê w¹- gdy na nie spojrzycie, przypomnicie sobie wszystkie przykazania wozu przerywa jedynie uparte bzyczenie niestrudzonych szersze- ni. Stoj¹ce wody w Advat cuchn¹ zgnilizn¹ i œmierci¹, ale za kilka Historia ¿ycia przydro¿nego w³óczêgi z Sede Bocer jest skom- miesiêcy pop³ynie tutaj rw¹cy potok. Z nieba na tward¹ ziemiê plikowana i barwna jak historia Izraela i jego powrotu do ziemi spadn¹ tony ¿yciodajnej wody. Spieczona matka ¿ywicielka nie obiecanej. Urodzi³ siê w Iranie. Jego matk¹ by³a ¯ydówka z Per- potrafi jej jednak zatrzymaæ: sp³yn¹ do Akaby i do najg³êbszego sji, której uda³o siê prze¿yæ tragediê holokaustu, aby z nieuleczal- do³u œmierci – S³onego Morza w Arava.
n¹ ran¹ duszy zakoñczyæ swoje ¿ycie w szpitalu dla psychicznie Jak zatrzymaæ wodê, jak sprawiæ, by wsi¹k³a w ziemiê i nada³a chorych zaraz po drugiej wojnie œwiatowej. Ojciec nale¿a³ do gru- jej stosown¹ wilgotnoœæ oraz ¿yzn¹ miêkkoœæ. Z dawna ju¿ sztukê py religijno-etnicznej zwanej Ben Izrael, zamieszkuj¹cej Indie, ale tê opanowali Nabatejczycy. Ich prosty a skuteczny pomys³ do dziœ roszcz¹cej sobie prawo przynale¿noœci do zaginionych dziesiêciu wydatnie pomaga w uprawie pustyni, tak mieszkañcom pustyn- pokoleñ narodu wybranego. Po œmierci matki dzieciñstwo Joha- nych namiotów – Beduinom, jak i pionierom z Sede Bocer. Meto- nana zwi¹zane by³o zatem z Indiami. W brytyjskiej szkole misyj- da to niezwykle prymitywna. Przed por¹ deszczow¹ pole uprawne nej odebra³ staranne wykszta³cenie „chrzeœcijañskie”. Spokojny wystarczy obsypaæ wa³em z ziemi. Nie pozwoli on na odp³ywanie tok nauczania religii „chrystusowej” zak³ócany by³ jedynie pod- wody, zatrzyma j¹ i umo¿liwi powolne wsi¹kanie, g³êboko w spra- czas wyk³adów na temat narodu, który „zamordowa³ Chrystusa”.
gnione wnêtrze ziemi. Tak zatrzymana wilgoæ w po³¹czeniu z na- To on i jemu podobni – pokazywano na przedstawiciela znienawi- wadnianiem wod¹ zatrzyman¹ w skalnych cysternach pozwoli na dzonego Izraela i wymierzano „zas³u¿one razy”.
uprawê niektórych gatunków zbó¿ i prawie wszystkich drzew Po ukoñczeniu szkó³ wyemigrowa³ do Anglii, gdzie pog³êbia³ swe wykszta³cenie na wydziale historycznym Uniwersytetu w Z g³êbokiego w¹wozu, kamienisty trakt, na którym ko³a wolno Oxfordzie. Oxfordzki tytu³ „master degree” otworzy³ mu drzwi do jad¹cego samochodu wzniecaj¹ tumany kurzu, wspina siê do g³ów- pracy jako dziennikarz londyñskiej gazety i nauczyciel jêzyka an- nej drogi. Tam na górze, ka¿dy spalony s³oñcem i pokryty grub¹ gielskiego w miêdzynarodowej szkole jêzykowej w Danii. Jego warstw¹ kurzu wêdrowiec zostanie zatrzymany przydro¿nym zna- kariera nie przebiega³a jednak zbyt harmonijnie ze wzglêdu na kiem informuj¹cym, ¿e w pobli¿u znajduje siê miejsce piknikowe.
Indyjski, kolonialny paszport i hinduskie rysy twarzy.
Na po³udniu Izraela oznacza to zwykle niewielk¹ kêpkê drzew, Jak wiêkszoœæ ¯ydów w diasporze nie by³ zbytnio zaintereso- kilka stolików i wodê, tak to najwa¿niejsze – wodê! Co prawda wany religi¹ swego narodu. Wierzy³ jednak i, jak wszyscy ¯ydzi, pochodzi ona z wodoci¹gu, ale jest za to uzdatniana i bezpieczna by³ patriot¹. Zainteresowanie histori¹ swego kraju i poszukiwanie dla przybysza z Europy, którego ¿o³¹dek przyjmuje bez protestów resztek ocala³ej z Holokaustu rodziny przywiod³y go do Izraela.
wszelkiego rodzaju chemikalia, nie znosz¹c jednak obecnoœci ani Gdy raz zobaczy³ ten kraj, postanowi³ ju¿ nigdy go nie opuszczaæ.
Nie przypuszcza³ wtedy nawet jak dos³ownie spe³ni¹ siê jego ¿y- W eukaliptusowym zagajniku nabatejskie wa³y z ziemi wspó³- czenia pierwszej mi³oœci do tej pustynnej ziemi.
pracuj¹ ze wspó³czesnym systemem nawadniania. Gruby, gumo- Jako miejsce swego pobytu wybra³ pocz¹tkowo oczywiœcie wy w¹¿ doprowadza wodê do poletka ogrodzonego groblami two- ¿yzn¹ pó³noc Izraela – Galileê pogan. Ale oto los szykowa³ dla rz¹c ma³y staw. Po kilku dniach woda zniknie, a dno stawu stano- niego kolejny k³opot. Po uzyskaniu obywatelstwa pañstwa Izrael, wiæ bêdzie nowy kawa³ek uprawnej ziemi nale¿¹cej do kibutzu jak wszyscy ludzie w tym kraju ustawicznej wojny, otrzyma³ kartê Sede Bocer. Przy jednym z kamiennych stolików siedzi cz³owiek powo³ania do wojska. Jednak¿e g³êbokie ju¿ wtedy zainteresowa- czuwaj¹cy nad przeprowadzeniem tej nieskomplikowanej opera- nie Tor¹, a i niew¹tpliwie indyjskie tradycje narodu kolonialnego, cji. Wygl¹da na w³óczêgê. Ubranie ma stare, zu¿yte ale czyste. Na sk³oni³y go do odmowy uczestniczenie w akcji zabijania i przeœla- g³owie widnieje sportowa czapeczka, a na ciemnych, bosych, za- dowania nie¿ydowskich mieszkañców ziemi obiecanej. W pañ- kurzonych stopach rozlatuj¹ce siê sanda³y. Ciemna karnacja i stwie Izrael s³u¿ba wojskowa nie jest traktowana jedynie jako obo- pod³u¿na twarz zakoñczona niezbyt obfit¹, postrzêpion¹ brod¹, wi¹zek, lecz jest uznawana za wielki patriotyczny przywilej samo- zdradzaj¹ dalsze ni¿ blisko-wschodnie pochodzenie w³óczêgi.
obrony. Wszyscy ¯ydzi wychowywani s¹ w przekonaniu, ¿e tylko Opodal niewielki namiot z napisem „Jackal” – domostwo wspó³- dziêki sile militarnej wytrwali w ziemi, otoczeni wrogami, którzy czesnego Nabatejczyka. Machaniem rêki przywo³uje przybyszów s¹ sk³onni wykorzystaæ ka¿d¹ chwilê s³aboœci, aby usun¹æ „obce i wyborn¹ angielszczyzn¹ zaprasza do sto³u. Ze s³oika po marmo- cia³o” z ziemi „Filistyñskiej”. Œwiadomoœæ zagro¿enia powoduje, ladzie wysypuje œwie¿o zerwane z drzewa i wy³uskane z podwój- ¿e wszyscy m³odzi ludzie z pe³n¹ odpowiedzialnoœci¹ i zaanga¿o- waniem uczestnicz¹ w akcji samoobrony.
– To nowa eksperymentalna uprawa w tym kibutzu – t³uma- Johanan widzia³ jednak sprawê inaczej. To nie wojsko stanowi czy. – Tak, mo¿na siê tutaj oczywiœcie zatrzymaæ, nie tylko na o sile Izraela, lecz Wiekuisty, który nakaza³ mi³owaæ, a bynajmniej kilka godzin, ale i na noc. Namiot mo¿na rozbiæ w obrêbie grobli.
nie uciskaæ przechodniów w tej ziemi. To On swoj¹ moc¹ broni Dot¹d woda ju¿ nie dojdzie, muszê j¹ wczeœniej zakrêciæ – wyja- Izraela, a wszystko, co zbudowane jest na fundamencie przemocy œnia z uœmiechem zachêcaj¹c utrudzonych wêdrowców, aby za- i w oparciu o prawa boga tego œwiata – pieni¹dze musi upaœæ i mieszkali w jego goœcinnym domu, którego œciany z pni eukalip- ostan¹ siê tylko prawdziwi ¯ydzi, których ufanie by³o w Bogu tusowych nie zatrzymaj¹ œwie¿ego oddechu pustynnej nocy, a dach Abrahama, Izaaka i Jakuba – Izraela.
Odmowa przyjêcia karty powo³ania to nie tylko groŸba wiêzie- Cztery letnie miesi¹ce spêdza Johanan w Sede Bocer. Tam jest nia, ale i brak akceptacji spo³ecznej. Taki cz³owiek jak on uwa¿a- kibutz, który hoduje, przypominaj¹ce mu dzieciñstwo i Persjê, ny jest za paso¿yta, który chce bezpiecznie i spokojnie mieszkaæ pistacje. Nie to jednak jest g³ównym powodem, który œci¹ga go w ziemi, nie przyczyniaj¹c siê do jej bezpieczeñstwa.
tutaj. Sede Bocer za³o¿y³ Ben Gurion, którego Johanan jest wiel- Te okolicznoœci sprawi³y, ¿e Johanan skaza³ samego siebie na bicielem, a w szkole znajduje siê biblioteka, która posiada wszyst- wewnêtrzn¹ banicjê. Skoro nie wykonuje swoich obowi¹zków kie dzie³a napisane przez tego mê¿a stanu. Johanan pracuje jako wobec pañstwa, nie bêdzie te¿ korzysta³ z przywilejów jakie ono stró¿ w Kibutzu, a za swoj¹ pracê zrywa pistacje – te, które zosta³y zapewnia. Zamieszka odt¹d w namiocie, nie bêdzie wykorzysty- po zbiorach, Pokazuje z których drzew mo¿na zrywaæ orzeszki. – wa³ zdobyczy socjalnych, a wiêc i opieki medycznej, nie bêdzie To zostawiaj¹ dla biednych, takich jak ja – uœmiecha siê, bo praw- u¿ywa³ pañstwowych œrodków lokomocji, poczty. Naczeln¹ zasa- dziwa przyczyna, dla której na obranych drzewach pozostaje nie- d¹ jego ¿ycia bêdzie ¿ycie bez broni i pieniêdzy.
co owocu jest inna. – Zbieraj¹ orzeszki maszynami, które nie po- W tym kraju wojny prawie ¿aden Izraelczyk nie rozstaje siê z trafi¹ obraæ owoców do koñca. To i tak siê zmarnuje.
broni¹. – Cz³owiek, który u¿ywa broni palnej – t³umaczy Johanan Na uboczu jednej z plantacji znajduje siê jego ³azienka – miej- – jest pewny siebie, mo¿e w ka¿dej chwili zastrzeliæ zwierzê czy sce, gdzie mo¿na bez problemu roz³¹czyæ dwa wê¿e systemu na- cz³owieka, który stanowi dla niego zagro¿enie. ¯yj¹c zaœ bez bro- wadniania sadu. – Tutaj – mówi, zachêcaj¹c do skorzystania z prysz- ni na pustyni, gdzie spotkasz niejednokrotnie zagro¿enie ¿ycia, nicu – mo¿na siê czuæ zupe³nie intymnie. Nikt tu nie zagl¹da o tej tak ze strony ludzi jak i zwierz¹t, musisz ufaæ w Bogu. Nie miecz, ale wiara w Boga Izraelskiego, któremu ur¹ga³ wielkolud z w³ócz- W tym miejscu odbywaj¹ siê jego rytualne obmycia przed sa- ni¹ jak wa³ tkacki, by³a moc¹ Dawidowi.
batem. Jest wierz¹cym ¯ydem, ale sam siebie nie zalicza do orto- Johanan nie zabija nawet much. – Jeœli dokuczaj¹ przy jedze- doksyjnych. Przestrzega modlitwy trzy razy dziennie. Rano modli niu nale¿y wy³o¿yæ dla nich na boku odrobinê cukru, albo najle- siê od wzejœcia gwiazdy porannej, a¿ do wschodu s³oñca i potem piej miodu, a wtedy zajm¹ siê swoim jedzeniem – t³umaczy³ z jeszcze godzinê, dwie. W po³udnie modli siê krócej, a wieczorem, uœmiechem na widok bezsilnej wojny z miliardami tych stworzeñ gdy nad horyzontem samotnie rozb³yskuje gwiazda, ta sama co o przy pomocy œmiercionoœnej ³apki na muchy. – Có¿ ci to da, ¿e poranku, modli siê znów d³ugo odwracaj¹c twarz w kierunku Je- zabijesz ich kilka? Przylec¹ inne, wszystkich nie zabijesz. Ze zwie- rozolimy. Trzy dni w tygodniu poœci do zachodu s³oñca. Dodatko- rzêtami nie trzeba walczyæ. Nale¿y je kochaæ i uczyæ siê wspó³¿y- wo przed œwiêtami, a czasem, gdy brakuje przyjació³ i owoców na drzewach nawet czêœciej. W sabat je i œpi dwukrotnie wiêcej i cho- Dzikie psy, które czêsto bywaj¹ zagro¿eniem dla ludzi, pilnuj¹ dzi do synagogi. – Ja nie mogê z³amaæ sabatu, nie mam œwiat³a w namiotu Johanana, za odrobinê strawy i jego ludzkiej przyjaŸni. – namiocie, aby go gasiæ albo zapalaæ. Œwiat³o elektryczne jest przy- To wszystko stworzy³ przecie¿ Bóg. Kto nie umie wspó³¿yæ z przy- czyn¹ wielkiej ob³udy ¿ydowskiej. Wszystkie synagogi i prywat- rod¹, ale j¹ niszczy i zabija, nie umie widocznie wspó³¿yæ z Bo- ne domy ortodoksyjnych ¯ydów wyposa¿one s¹ w wy³¹czniki cza- giem, który jest Twórc¹ przyrody.
sowe za³¹czaj¹ce i wy³¹czaj¹ce œwiat³o w sabat. Im nie wolno ga- Tak¿e pieni¹dze s¹ wed³ug Johanana przyczyn¹ braku wiary. – siæ œwiat³a zapalanego na sabat, ale automat mo¿e – „to przecie¿ Je¿eli masz pieni¹dze, du¿o pieniêdzy, na tym œwiecie mo¿esz mieæ nie jest syn Izraela”. A nawet gdyby zostawili pal¹ce siê œwiat³o, wszystko. Zdoby³eœ przecie¿ ³askê boga tego œwiata. Jeœli wiesz, to przecie¿ ktoœ musi pracowaæ w elektrowni, aby energia elek- ¿e nie mo¿esz niczego kupiæ, bo nie masz czym zap³aciæ, wtedy tryczna mog³a byæ dostarczona do ich domów. – Ortodoksyjni ra- spogl¹dasz na Boga. Pieni¹dz jest Ÿród³em wielkiej niesprawie- bini gniewaliby siê, gdyby us³yszeli, ¿e w sabat, gdy wiatr prze- dliwoœci. Zas³ania ludzki egoizm, sprawia, ¿e wyzysk i niepra- wraca mój namiot, przyciskam go kamieniem. Ja nie uwa¿am, ¿e woœæ ukryte s¹ za kotar¹ prawa. Brak pieniêdzy wytwarza koniecz- z³ama³em przez to sabat. – Mam te¿ i powa¿niejszy problem. Z noœæ ¿ycia spo³ecznego w mi³oœci, ustêpliwoœci. Ludzie wiedz¹, miejsca, gdzie rozbity jest mój namiot do synagogi w Sede Bocer ¿e s¹ sobie wzajemnie potrzebni, niezbêdni, ¿e musz¹ pracowaæ jest oko³o dwa tysi¹ce kroków. Zasadniczo nie wolno chodziæ tak dla drugich i korzystaæ z pracy innych.
daleko poza obr¹b drogi sabatowej, ale piszê oœwiadczenie, ¿e „Ja Johanan pracuje w Elat jako nauczyciel historii w College’u.
Johanan ben Dawid z przyczyny takiej to a takiej muszê przejœæ w ¯yj¹c tak skromnie móg³by byæ milionerem. Dlatego te¿ zrezy- sabat 2 tysi¹ce kroków”. Wtedy jednak nie wolno mi nic dŸwigaæ.
gnowa³ z pobierania pensji za swoj¹ pracê. Jednoczeœnie czuje siê Gdy idê do synagogi muszê mieæ ta³es. Oczywiœcie móg³bym go usprawiedliwiony w korzystaniu z pracy innych ludzi. – Ja muszê ubraæ i wtedy jako czêœæ ubrania nie dŸwiga³bym go i wszystko mieæ przyjació³, ja ich potrzebujê. Ludziom, którzy maj¹ pieni¹- by³oby w porz¹dku. Ale czy wszyscy ludzie musz¹ widzieæ, jak w dze wydaje siê, ¿e s¹ niezale¿ni od innych. Pieni¹dz daje im pra- sabat idê do synagogi. Wielu jest ateistów, oni jad¹ na weekend wo do posiadania wszystkiego bez okazywania spo³ecznej mi³o- nad wodê, w góry, pomyœl¹, ¿e chcê im pokazaæ jaki jestem spra- œci. Pieni¹dze rozwijaj¹ w ludziach egoizm i nieprawoœæ – powta- wiedliwy, sprawiedliwszy od nich. Wolê nieœæ ta³es pod pach¹ i przest¹piæ ustawê, ni¿ okazywaæ bezbo¿n¹ pychê, która sprzeci- Johanan ma wielu przyjació³. Jego rodzina z Eilat pomaga mu, wia siê wszystkim przykazaniom. Moja kipa ukryta jest pod zwy- ale i on jej. ¯o³nierze zostawiaj¹ mu konserwy, inni daj¹ mu stare k³¹ czapk¹. Nie chcê, aby ludzie myœleli, i¿ dlatego, ¿e jestem re- ubranie, niezreperowane sanda³y, s³oik miodu, napoczêty dezodo- ligijny, ¿e ¿yjê bez broni, bez pieniêdzy, jestem lepszy od innych.
rant. – Nie, nie czujê siê ¿ebrakiem. Pracujê dla spo³ecznoœci, dajê Johanan nie zgadza siê z ortodoksyjnym pogl¹dem, ¿e odzy- jej swój wysi³ek, swoj¹ mi³oœæ. Czy¿ jest wa¿niejsza podstawa do skanie pañstwowoœci przez Izrael jest wype³nieniem proroctw. – To jest dopiero wstêp do wype³nienia. Pan Bóg nie obieca³ Izra- Gdy nie staje przyjació³, karmi go natura. – Beduini jedz¹ na elowi pañstwa. Ten kraj rz¹dzony jest przez ateistów i przestêp- œniadanie dwa daktyle – odpowiada, wzruszaj¹c ramionami – i ców. To ironia, ¿e Szamir nie ¿yczy sobie zasiadaæ przy jednym maj¹ doœæ si³y, aby ciê¿ko pracowaæ. Niejednokrotnie, ca³ymi mie- stole z Arafatem, twierdz¹c ¿e tamten jest terroryst¹. A kim s¹ si¹cami ¿ywi siê zbieranymi na skwerach w Eilat daktylami. – Szamir czy Begin jak nie terrorystami i mordercami. Oni to wy- Ludzie obcinaj¹ ga³êzie palmom daktylowym, aby ros³y wysoko, znaczaj¹ bezbo¿ny kierunek rozwoju tego pañstwa. Wydaj¹ wiel- na ozdobê, a drzewa przez to trac¹ owoc – t³umaczy siê z braku kie pieni¹dze na budowanie osiedli na Zachodnim Brzegu, które i daktyli na palmie ¿ywicielce, jakby to by³a jego wina. – Kiedy tak kiedyœ trzeba bêdzie rozwalaæ, jak te na Synaju, a na zagospo- przyjecha³em pierwszy raz do Eilat te palmy nie by³y tak wysokie, darowanie Negewu nie ma pieniêdzy. Przecie¿ tu wszêdzie dopro- mo¿e nieco wy¿sze od cz³owieka, ale co roku wisia³y na nich ciê¿- wadzona jest woda – pokazuje na rury, które rozbiegaj¹ siê po kie od owoców kiœcie. Teraz s¹ piêkne i okaza³e, ale nie dostarcza- pustyni w kierunku wielkich zbiorników umieszczonych na wy- ¿szych wzgórzach. – Wystarczy³oby tylko osadziæ tu ludzi i mo¿- miejscem ucieczki dla Izraela. Bêd¹ ich wypêdzaæ ze wszystkich na dobrze ¿yæ, ale nie ma chêtnych, nie ma pieniêdzy. Funduje siê innych miejsc, z Galilei, z Zachodniego Brzegu, ale któ¿ siê bê- za nie ³atwe ¿ycie dla z³ych ludzi nad Jordanem. I po co? Arabi i dzie upomina³ o pustyniê? Bóg tak¿e powiedzia³ przez proroków, tak ju¿ maj¹ swoje pañstwo. Ono tylko nie zosta³o uznane formal- ¿e ucieczka Izraela bêdzie na pustyni, ¿e tam Pan wyprowadzi nie, ale to sprawa czasu. Je¿eli ju¿ dzisiaj ¿aden Izraelita nie mo¿e swój wierny lud, a pozosta³ych, którzy nie pójd¹ za tym wezwa- siê bezpiecznie pokazaæ na ich terenach, a owe s³ynne osiedla musz¹ byæ otoczone drutem kolczastym i pilnowane przez wojsko, to Johanan d³ugo jeszcze opowiada o pustyni, o wodzie, o rosie, znaczy, ¿e tam ju¿ jest inne pañstwo. – Izrael przez poczynania o tym, ¿e Negew dzieli siê na piêæ regionów, ale tylko jeden z nich ostatnich lat uczyni³ sobie wielu wrogów. W Libanie, wœród Ara- jest prawdziw¹ pustyni¹, gdzie nie pojawia siê nawet rosa o po- bów na Zachodnim brzegu, a nawet Beduini odwracaj¹ siê od rz¹- ranku – skaliste zapadlisko ci¹gn¹ce siê od Jerycha a¿ do Morza du Izraelskiego. By³a to jedyna grupa etnicznie arabska, która w Czerwonego, od ujœcia Jordanu do zatoki Akaba – ARAVA.
pe³ni popiera³a pañstwo Izraelskie. S³u¿yli oni i nadal s³u¿¹ w ar- – Od Eilat do Morza S³onego buduje siê tylko fabryki, które mii Izraelskiej, ale na skutek ostatnich dzia³añ staj¹ siê kolejnym zanieczyszczaj¹ œrodowisko naturalne. Nie ma pieniêdzy na zago- wrogiem Izraela. Dlaczego? Po uk³adach w Camp Dawid Izrael spodarowanie i zasiedlenie tych terenów, a jest tam ju¿ przecie¿ musia³ zwróciæ Egiptowi Synaj. Wszystkie bazy wojskowe tam system wodoci¹gów. Tylko przyjœæ i uprawiaæ, jak Simha Pearl- zlokalizowane przenios³y siê na Negew, ziemiê od wieków nale- muter. Oni otrzymali b³ogos³awieñstwo, bo przyszli do Arava.
¿¹c¹ do Beduinów. To nie jest lud wêdrowny. Maj¹ swoje terytoria Prorocy w wielu miejscach wspominaj¹ pustyniê Arava, t³umacze rodowe, w granicach zapisanych czêsto krwi¹ przodków, ale bez przek³adaj¹ tê nazwê w³asn¹ po prostu na „pustynia”, ale nie jest udzia³u notariusza. I oto teraz próbuje siê ich przesiedlaæ do miast, to ka¿da pustynia. Arava to pustynia szczególna, nie Paran, Szin do betonowych bloków. Usuwa siê ich z ziemi przodków, aby wojsko mia³o gdzie prowadziæ æwiczenia w zabijaniu. Wyznacza – Znacie zapewne s³ynne proroctwo Izajasza z 35 rozdzia³u: siê im terytoria, których nie mog¹ przekraczaæ ze swymi stadami.
„pustynia zakwitnie jak ró¿a”. To jest niedobrze przet³umaczone.
Jeœli przez przypadek owca zab³¹ka siê poza wyznaczone granice, Nie zakwitnie ka¿da, dowolna pustynia. Tylko Arava! Tylko ona zostaje skonfiskowana i trzeba j¹ wykupiæ u w³adz wojskowych w zakwitnie jak ró¿a! Tak prorokowa³ Izajasz. Ka¿dy ¯yd, który chce Beer Sheva. Ponadto wiele wojen jakie przetoczy³o siê przez te chodziæ z Bogiem musi wyjœæ na pustyniê, przyjœæ do Arava, aby tereny pozostawi³o na pustyni œmiertelne pu³apki. Beduini wiedz¹ skorzystaæ z ³aski Bo¿ej. Tutaj musi wyrzec siê u¿ywania broni i jak wyleczyæ ranê po uk¹szeniu skorpiona, ale nie potrafi¹ uchro- pieniêdzy, a wtedy Arava zakwitnie jako ró¿a – Nie, nie uwa¿am niæ siê przed niewypa³ami i minami. Ka¿dego roku w ten sposób siê za proroka, albo za kogoœ wa¿niejszego od innych ¯ydów. Przez ca³e swe ¿ycie nie znajdujê uznania, przez ca³e ¿ycie jestem prze- Johanan jest przyjacielem Beduinów. Pomaga im w sporach o œladowany – w Indiach jako ¯yd, w Anglii jako Hindus, w Arava ziemiê. Ubiera te¿ niekiedy beduiñsk¹ galabijê, która ponoæ naj- skuteczniej chroni cia³o przed upa³ami. Kiedy pewnego dnia tak – Nie chcê nic pisaæ. Zanadto nadu¿y³em inkaustu w swym ubrany rozbija³ namiot w Sede Bocer, tak zwana S³u¿ba Ochrony dziennikarskim rzemioœle, popieraj¹c nies³uszne sprawy a prote- Parków Narodowych usi³owa³a go przepêdziæ uznaj¹c go za Be- suj¹c przeciwko prawdzie. Chcê byæ dla swych braci przyk³adem duina. – Beduini nie maj¹ prawa korzystania z systemu izraelskich wiary w Boga, przyk³adem ¿ycia bez broni, bez stosowania prze- wodoci¹gów – wyjaœnie Johanan – wiêc usi³owali mnie przegnaæ.
mocy, przyk³adem ¿ycia bez ba³wochwalstwa, bez k³aniania siê Dla Beduina skoñczy³oby siê to na 48 godzinnym wiêzieniu i mo¿e bogu pó³nocnemu – pieni¹dzowi. Chcê byæ tylko ¿ywym œwia- kilku razach albo grzywnie. Dopiero gdy pokaza³em izraelski pasz- port i dyplom z Oxfordu dowódca patrolu usi³owa³ mnie przepra- – Czy s¹ jeszcze gdzieœ w Izraelu tacy jak ja? Nie wiem. Czy szaæ. Ale có¿ mi z tego, skoro gdybym by³ Beduinem spotka³yby ktoœ pójdzie za tym g³osem. Te¿ nie wiem? A mo¿e pozostanê mnie przykroœci. To nie jest rz¹d od Boga. Wiekuisty nie obieca³ jedynie g³osem wo³aj¹cego w Arava.
Izraelowi pañstwa, tylko Królestwo Dawida – powtarza Johanan.
– No tak, a tymczasem zapadnie nied³ugo sabatowy wieczór – Johanan oczekuje na Mesjasza z rodu Dawida, ale nieco ina- reflektuje siê Johanan spogl¹daj¹c na chyl¹ce siê ku zachodowi czej ni¿ wszyscy ¯ydzi. Uwa¿a, ¿e jest dwóch Mesjaszy. Mesjasz syn Józefa i Mesjasz syn Dawida. Jeden ju¿ przyszed³ i jest nim – Namawiam do skorzystania z prysznicu. Po zapadniêciu Jezus – Mesjasz zaginionych dziesiêciu pokoleñ, drugi dopiero zmierzchu jest to szczególnie przyjemne. Powietrze jest ch³odne, przyjdzie i ustanowi Królestwo Izraelskie. Po czym go poznamy? a woda rozgrzana upa³em dnia nieco d³u¿ej zachowuje swe ciep³o.
Bêdzie pochodzi³ z rodu Dawida i cokolwiek powie, to siê stanie.
Moja ³aziemka ma wtedy ciep³¹ wodê – uœmiecha siê.
Taki bêdzie Mesjasz dla dwóch pokoleñ ¿yj¹cych ju¿ w ziemi.
Jeszcze tylko kilka s³ów przepisowych b³ogos³awieñstw dla Na pytanie czy Jezus nie móg³by byæ tak¿e i tym drugim Me- goœcinnego sto³u, skwapliwie wymamrotanych po hebrajsku i sjaszem, Johanan przecz¹co krêci g³ow¹, ale nie bêdzie protesto- uprzejmie przet³umaczonych na angielski i zaraz szczup³a postaæ wa³, gdyby on, Jezus okaza³ znaki mesjañstwa rodu Dawidowego.
Johanana zniknie miêdzy niewielkimi drzewami pistacji, gdzie w Johanan czyta i zna, jak go okreœla, tak zwany Nowy Testa- zaciszu sadu, u kresu dnia odbêd¹ siê przepisane prawem ojców ment. Zgadza siê ze œw. Jakubem, ale nie z Paw³em. Pawe³ posu- sabatnie obmycia nieortodoksyjnego ¯yda z ¯ydów.
n¹³ siê za daleko odrzucaj¹c zakon. Jakub chcia³ dobrze – uznaæ Nad rozedrganym horyzontem pustyni s³oñce zachodzi bardzo Jezusa i zachowaæ zakon – ale inni aposto³owie nie pos³uchali go.
prêdko. Wieczorny powiew dostarcza znu¿onym p³ucom nieco Odszed³ wiêc jak wielu mê¿ów Bo¿ych, na pustynie wraz z nie- œwie¿szego i ch³odniejszego powietrza. Poœród szmeru eukaliptu- wielk¹ grupk¹ naœladowców, niezrozumiany przez zwolenników sowego sklepienia do snu uk³adaj¹ siê rozwibrowane marzenia o Paw³a, pogan, wrogów zakonu Moj¿eszowego. – Czy zauwa¿yli- przysz³oœci, o pokoju, o szczêœciu i jeszcze tylko chwila modlitwy œcie, ¿e wszyscy mê¿owi Bo¿y w pewnych momentach swego ¿y- oddziela dzieñ od cichego wytchnienia nocy. Od wschodu s¹czy cia udawali siê na pustyniê? Nawet Pawe³ poszed³ do skalistej siê ³agodnie o¿ywcze tchnienie Arava, a na zachodzie, ponad dr¿¹- Arabii. Jezus, Jan Chrzciciel szukali natchnienia dla swej dzia³al- cym od rozpalonych ska³ powietrzem rozb³ys³a w³aœnie pierwsza, noœci na pustyni. Ben Gurion mawia³, ¿e pustynia bêdzie ostatnim samotna gwiazda wieczoru – gwiazda Johanana.„Wêdrówka” 93

Source: http://dabar.de/old.dabar/Arava.pdf

Prandin gola di pietra

Sergio Audano, Gianni Caccia, Maria Grazia CaenaroClaudio Cazzola, Lorenzo Fort, Letizia Lanza Recensioni, note critiche, extravaganze La manipolazione e/o la riproduzione (totale o parziale)e/o la diffusione telematica di quest’operasono consentite a singoli o comunque a soggetti non costituiti come impresedi carattere editoriale, cinematografi co o radio-televisivo. Luigi Lambertini,

Copyright © 2009-2018 Drugs Today